I LIGA. Niepokonane w Turnieju Mistrzyń!

10:54 24.01.2021

W sobotę po raz pierwszy od 12 grudnia od meczu z MTS-em Żory, Srebrne Lwice wróciły do gry. Choć dwumecz rozegrany w stolicy nie był rywalizacją o punkty do ligowej tabeli, to jednak prestiżowe zmagania, w których oprócz olkuskiego zespołu wystąpiły liderki grup A i C na zapleczu żeńskiej PGNiG Superligi, śmiało można okrzyknąć bardzo wartościowymi sprawdzianami. Towarzyskie granie w Warszawie podopieczne Kamila Zawady zakończyły zwycięstwem i remisem udowadniając, że poziom sportowy na tym szczeblu mimo różnicy kilometrów i podzielonych zdań ekspertów jest bardzo wyrównany.

I LIGA. Niepokonane w Turnieju Mistrzyń!
I LIGA. Niepokonane w Turnieju Mistrzyń!
I LIGA. Niepokonane w Turnieju Mistrzyń!

Pierwsze spotkanie Lwice rozegrały z miejscowym AZS-em. „Akademiczki” przed rundą rewanżową w tabeli grupy C wyprzedzają m.in. Suzuki Koronę Handball Kielce, z którą wygrały bezpośredni pojedynek. To musi budzić szacunek, ale jak pokazała rzeczywistość, nieco osłabiony zespół trenera Pawła Kapuścińskiego jest do ogrania. Początek dla olkuszanek świetny. Z zimną krwią wykorzystywały błędy gospodyń. Trener Kapuściński starał się szybko ugasić pożar w swoim zespole, ale czas o jaki poprosił nie do końca spełnił jego oczekiwania. Co prawda warszawianki po powrocie na boisko sprawiały już lepsze wrażenie, ale nie były w stanie poważniej zagrozić Lwicom, które grając konsekwentnie utrzymywały bezpieczną przewagę. Po strzelaninie w początkowym fragmencie spotkania, w kolejnych minutach skuteczność strzelecka po obu stronach spadła. To zasługa nie tylko solidnej obrony, ale przede wszystkim bramkarek, które odbiły wiele zmierzających w ich kierunku piłek. Po 10 minutach pełniące rolę gości olkuszanki prowadziły 8:4, po 20 minutach 13:8, a na przerwę zeszły przy stanie 18:11 na swoją korzyść. Jak zwykle główne role w ofensywie Srebrnych Lwic odegrało najbardziej doświadczone trio: Paula Masiuda, Paulina Marszałek i Paulina Łuczyk. We trzy rzuciły 12 bramek, zapewniając całej drużynie duży komfort grania po zmianie stron. Sporo zasług należy także przypisać Dagmarze Knapik. 11 straconych goli przez pół godziny w meczu z liderem I Ligi to świetna reklama wysokiej dyspozycji 27-letniej bramkarki.

Drugą część spotkania znacznie lepiej rozpoczęły gospodynie. Warszawianki dzięki pięciu kolejnym trafieniom, w pięć minut zniwelowały stratę do trzech goli, ale tak naprawdę to był jedyny moment, w którym stołeczne piłkarki napędziły małego stracha zespołowi z Olkusza. Na serię „Akademiczek” Lwice odpowiedziały swoją. Na skrzydle uaktywniła się Sabina Radlak, nieocenioną pracę na kole wykonała Wiktoria Sioła, a na swoim wysokim poziomie grała też kapitan Masiuda. Im bliżej było syreny kończącej premierowe starcie, tym więcej na parkiecie meldowało się zmienniczek. Udane wejście na boisko zaliczyły juniorki: Oliwia Sołościuk i Weronika Gęgotek – solidarnie wpisując się do sędziowskiego protokołu. Dzięki dobrej grze w każdym elemencie, w 57. minucie olkuszanki odskoczyły na 8 bramek (31:23). Tak wysoko oprócz początku drugiej połowy w tym pojedynku nie prowadziły. Ostatecznie ekipa trenera Kapuścińskiego zniwelowała stratę do sześciu trafień, co nie zmienia faktu, że triumf SPR-u nie podlegał dyskusji.

AZS AWF Warszawa – SPR Olkusz 25:31 (11:18)

AZS: Kuźmicka, Nazimek – Kozak (8), Bilik (4), Lewandowska (3), Wójcik (3), Jabłońska (3), Marzewska (2), Chrapusta (1), Nawara (1), Gierszewska, Ściernicka.

SPR: Knapik, Nowicka – Masiuda (8), Marszałek (7), Mrozowska (3), Łuczyk (3), Sioła (3), Andrzejczyk (2), Radlak (2), Barczyk (1), Gęgotek (1), Sołościuk (1), K. Kasprowicz, Zub, Pietruszka.

 

Niespełna godzinę później Srebrne Lwice ponownie zameldowały się na boisku, tym razem za przeciwnika mając lidera grupy A. Sambor Tczew w minionych tygodniach na osiem prób przegrał tylko raz i to w dodatku po rzutach karnych. W tabeli wyprzedza zespoły z Gniezna i Płocka, i jeśli w rundzie rewanżowej nie wydarzy się nic nadzwyczajnego, to tczewianki będą głównym kandydatem do wygrania tej grupy, co da im szansę zagrać o upragnioną PGNiG Superligę.

Mecz z Olkuszem Sambor zaczął od mocnego uderzenia. Rywalki uzyskały błyskawiczne prowadzenie, którego nie oddały właściwie do ostatniej minuty. Aleksandra Juć, Katarzyna Zduniak oraz Wiktoria Trzepałka przy drobnej pomocy swoich pozostałych koleżanek po 10 minutach prowadziły 9:4. Na parkiecie momentami iskrzyło, co tylko pokazuje, że mimo towarzyskiego charakteru turnieju, nikt nie zamierzał odpuszczać jak przystało na czołowe ekipy na zapleczu elity żeńskiego szczypiorniaka. Tczewianki kontrolowały wydarzenia, jednak Lwice systematycznie zaczęły odrabiać straty. Paula Masiuda bezbłędnie trafiała z karnych, kilka razy rywalkom na kole urwała się Wiktoria Sioła, a na skrzydle jak zwykle aktywna była Paulina Łuczyk. Tym sposobem w 21. minucie olkuszanki przegrywały już tylko 11:13. Końcówka pierwszej połowy podobnie jak jej początek – pod dyktando Tczewa, więc na krótką pauzę obie drużyny zeszły przy stanie 11:16.

Zmęczenie w obozie Lwic stawało się coraz większe. Trudno się jednak temu dziwić, bo przecież zespół trenera Zawady grał drugi ciężki mecz jedynie z krótką przerwą na zmianę strojów i uzupełnienie płynów. Mimo wszystko, gdy zaczynało brakować prądu w nogach, swoje pięć groszy dorzuciła młodzieńcza fantazja. Ale zanim o tym, co wydarzyło się na samym końcu, kilka słów o pierwszych fragmentach drugiej odsłony. Swoim trafieniem rozpoczęła ją Magdalena Barczyk, a w następnej akcji drogę do siatki Sambora znalazła również Sioła. W kolejnych minutach wyszło ogranie Pauliny Marszałek, która nie tylko reperowała swoje prywatne konto, ale także dzieliła piłki na lewo i prawo w taki sposób, że jej koleżanki jak choćby Julia Mrozowska czy wspomniana już Barczyk dochodziły do rzutów z czystych pozycji. Pierwszy „come back” Srebrnych Lwic doszedł do skutku w 46. min za sprawą wyróżniającej się w tym fragmencie spotkania Marszałek. Od stanu 24:24 przez następne minuty wynik cały czas oscylował w graniach remisu. Tak było do 55. min kiedy po raz kolejny celnie z linii siódmego metra trafiła Masiuda. W samej końcówce trener Zawada zagrał va banque. Mimo, że tczewianki były coraz bliższe zwycięstwa, to jednak szkoleniowiec Olkusza postawił na młodzież, która za zaufanie odwdzięczyła się wielkim charakterem. Na półtorej minuty przed końcową syreną Sambor prowadził 32:29 i wydawało się, że symboliczny triumf odniosą piłkarki z Pomorza. Wtedy jednak niemające nic do stracenia Srebrne Lwice wrzuciły piąty bieg i w kilkadziesiąt sekund przy udziale – bezbłędnej na linii rzutów karnych kapitan Masiudy oraz doskonale broniącej Aleksandry Nowickiej potrafiły doprowadzić do remisu. Główną rolę w tym drugim „come backu” odegrała filigranowa skrzydłowa Oliwia Sołościuk, której ręka nie zadrżała nawet na moment. 18-latka wytrzymała dwie próby nerwów i razem z całą juniorską grupą odebrała od swoich dużo bardziej doświadczonych partnerek z drużyny zasłużone gratulacje. To dobry prognostyk i zarazem dodatkowy impuls dla Młodych Lwic, które w weekend 29-31 stycznia powalczą o awans do 1/8 Finału Mistrzostw Polski.

SPR Olkusz – Sambor Tczew 32:32 (11:16)

SPR: Knapik, Nowicka – Masiuda (8), Marszałek (6), Barczyk (5), Mrozowska (4), Łuczyk (3), Sioła (3), Sołościuk (2), K. Kasprowicz (1), Radlak, K. Gęgotek, Zub, Pietruszka.

Sambor: Zwolak, Wiercioch – Trzepałka (8), Zduniak (7), Juć (4), Siekańska (4), Świerzewska (3),Błaszkowska (3), Cieślak (3), Nobis, Solińska.

SPR Olkusz (PK)

2