Sparingowe plany Srebrnych Lwic początkowo były nieco inne. Pierwotnie do Olkusza miał przyjechać Ruch Chorzów, jednak „Niebieskie” musiały odwołać swoją wizytę ze względu na niepewną sytuację epidemiologiczną. Po kilku telefonach udało się „zakontraktować” równie solidnego przeciwnika. Akademia Piłki Ręcznej Radom choć w tym sezonie stawia dopiero pierwsze kroki na parkietach I ligi, to jednak już teraz widać, że APR dobrze rokuje na przyszłość.

Przed spotkaniem stało się jasne, że do składu Lwic po urazach wraca trio: Aleksandra Nowicka, Wiktoria Sioła, Paulina Marszałek. Kilkunastodniowy rozbrat z boiskiem co prawda jest u dziewczyn jeszcze widoczny, ale każda następna jednostka treningowa przybliża je do optymalnej dyspozycji, która już wkrótce powinna pomóc olkuszankom w grze o tak potrzebne przecież punkty.

Trzeba sobie jasno powiedzieć, że piątkowy wieczór trudno zaliczyć się do tych wybitnych. Od początku to gospodynie narzuciły swój styl gry imponując głównie w ataku. Lwice natomiast na wstępie miały ogromne problemy ze zdobywaniem goli. Ich rzuty albo mijały cel, albo bez zarzutu między słupkami spisywały się bramkarki APR-u. Tym sposobem po 1o minutach radomianki prowadziły 7:2. Z czasem gra się wyrównała, a skuteczność zaczęły odzyskiwać przyjezdne. Paulina Marszałek swój powrót udokumentowała kilkoma udanymi szarżami, a swoją nieocenioną rolę w drużynie potwierdziła również Paula Masiuda. Przy współudziale Julii Mrozowskiej i Pauliny Łuczyk Lwice doszły rywalki na jedno trafienie (10:9). W końcówce pierwszej odsłony po dwa razy Dagmarę Knapik pokonały jeszcze Aleksandra Janczyk i Weronika Jakóbowska, jednak dzięki golom Aleksandry Zub i Pauliny Marszałek na przerwę oba zespoły zeszły przy wyniku 15:14.

Udany finisz premierowej części dawał nadzieje, że po zmianie stron SPR nawiąże do swoich znacznie lepszych momentów z okresu przygotowawczego. Niestety nic takiego nie nastąpiło. Radom ponownie zaczął od mocnego uderzenia punktując raz za razem. Olkuszanki starały się odpowiadać, ale zdobywanie bramek przychodziło im z dużą trudnością. Miejscowe trafiały natomiast seriami. Dwa takie fragmenty drugiej połowy wygrane przez APR 5:1 i 6:1 przekreśliły szanse podopiecznych trenera Zawady na szczęśliwe zakończenie. Lwice walczyły do końca – tego nie można im odmówić, ale wystarczyło to jedynie do zniwelowania strat do ośmiu trafień.

Za naszym zespołem kolejna cenna lekcja, która mimo wszystko dała kilka pozytywnych wniosków. Widać, że wracające do zdrowia szczypiornistki znaczą dla olkuskiej ekipy naprawdę sporo, a do tego na boisku widać było zacięcie i charakter, a więc te cechy, które pomagają wyjść na prostą w trudnych chwilach.

To był konkretny sprawdzian przed niezwykle istotną próbą w Łodzi, której stawką będą już punkty do I-ligowej tabeli. ChKS na inaugurację zaliczył pauzę za nierozegrane spotkanie z wycofaną rezerwą Ruchu. W tej sytuacji przewidywanie formy łódzkich zawodniczek jest niemożliwe. Mecz w Radomiu po części miał być symulacją zbliżającego się pojedynku. Nieznany przeciwnik, daleki wyjazd i młodzieńczy entuzjazm po drugiej stronie boiska. Jak widać, to nie będzie łatwe zadanie, ale takich na zapleczu PGNiG Superligi po prostu nie ma.

KS APR Radom – SPR Olkusz 32:24 (15:14)

APR: Telus, Cywka – Janczyk (8), Wieczorek (6), Stefaniak (4), Michalska (3), Skorża (2), Jakóbowska (2), Głuszko (2), Pluta (1), Borek (1), Mroziewicz (1), Gajewska (1), Norek (1), Prokop, Mikos, Piecaba.

SPR: Knapik, Nowicka – Masiuda (6), Marszałek (5), Andrzejczyk (3), Łuczyk (3), Zub (2), Nowak (1), Sołościuk (1), Radlak (1), Mrozowska (1), Pietruszka (1), Barczyk, Sioła, K. Kasprowicz, A. Kasprowicz.

SPR Olkusz (PK)