I LIGA. Towarzyska demolka kosztem Cracovii

13:15 08.10.2020

Srebrne Lwice w okresie przygotowawczym są nie do zatrzymania. Podopieczne trenera Kamila Zawady w piątkowy wieczór pewnie i wysoko pokonały we własnej hali Cracovię. Przyjezdne były jedynie tłem dla świetnie radzących sobie na boisku olkuszanek, wśród których i tak zabrakło czterech wiodących zawodniczek.

I LIGA. Towarzyska demolka kosztem Cracovii
I LIGA. Towarzyska demolka kosztem Cracovii
I LIGA. Towarzyska demolka kosztem Cracovii

Mowa o kontuzjowanych: Oli Nowickiej, Paulinie Marszałek, Weronice Gęgotek i Wiktorii Siole. Wspomniany kwartet zmaga się z różnymi urazami i nie ma pewności, że pauzujące obecnie Lwice będą gotowe do gry na inaugurację I-ligowego sezonu. Dlatego szkoleniowiec SPR-u szuka nowych rozwiązań, a kłopoty zdrowotne bardziej doświadczonych szczypiornistek stają się szansą dla mniej grających do tej pory wychowanek, szczególnie dla sióstr bliźniaczek Ady i Kingi Kasprowicz, które w starciu z Cracovią zaliczyły solidną dawkę minut.

Piątkowe spotkanie zamiast tradycyjnej godziny trwało nieco dłużej. Obaj trenerzy zdecydowali się do każdej połowy dołożyć po 5 minut. Dla gospodyń była to tylko woda na młyn, bowiem Lwice miały ogromną ochotę do walki o jak najlepszy wynik pomimo towarzyskiego charakteru meczu.

– Przez pełne 70 minut zespół zagrał na wysokiej intensywności. Było widać zaangażowanie i chęć zdobywania kolejnych bramek. Taka postawa cieszy, tym bardziej, że głównym założeniem na ten pojedynek było próbowanie nowych rozwiązań w defensywie. Nadal szukamy optymalnego ustawienia i gry pod konkretne zawodniczki – zaznacza trener Zawada.

Zgodnie z założeniami Lwice w obronie zaprezentowały się solidnie. Ten fakt mocno ucieszył szkoleniowca, który jednak nie omieszkał pochwalić swój zespół za pomysłowość w konstruowaniu akcji ofensywnych. – Rozegraliśmy wiele szybkich kontr, które przyniosły nam kilkanaście bramek. Staramy się płynnie przechodzić z obrony do ataku. Wierzę, że to w nadchodzącym sezonie będzie naszą siłą – dodaje Kamil Zawada.

Wracając do samego przebiegu spotkania, to zostało ono całkowicie zdominowane przez olkuszanki. Właściwie nie do zatrzymania były Paulina Łuczyk, Magdalena Barczyk, Sabina Radlak i Anna Andrzejczyk. Dla tej ostatniej był to mecz z gatunku tych wyjątkowych, bowiem powracająca do Olkusza po kilku latach nieobecności Andrzejczyk, miniony rok spędziła właśnie w Cracovii. Ania nie miała jednak sentymentów dla swoich byłych koleżanek z parkietu. Trafiała celnie i często. Swoją robotę jak zwykle wykonała również kapitan Paula Masiuda. Jej boiskowe obycie jest bezcenne.

Do przerwy 26:13, a po zmianie stron niewiele się zmieniło. Miejscowe wciąż powiększały przewagę, skutecznie odbierając wigor rywalkom, którym w pewnych fragmentach meczu wyraźnie nic nie wychodziło. Krakowianki próbowały zaskoczyć dobrze usposobioną między słupkami Dagmarę Knapik z mało przygotowanych pozycji. Nie trzeba być wielkim znawcą tematu aby stwierdzić, że bramkarka SPR-u w takich warunkach broniła na wysokim procencie skuteczności. W końcówce na placu gry w miejsce Knapik pojawiła się młoda Emilia Januszek. 16-latka swoje zadanie również wykonała bez zarzutu, z kilku pojedynków wychodząc obronną ręką.

Ponownie w składzie Lwic pojawiły się juniorki. Niejako w nagrodę za postawę na treningach w komplecie zameldowały się na boisku, w ostatnich fragmentach meczu na swoje barki biorąc rozgrywanie akcji ofensywnych.

– Po raz kolejny na słowa uznania zasłużyła cała drużyna. Dziewczyny czują, że ich dyspozycja rośnie, nabierają coraz większej pewności, co przekłada się na rezultaty. Oczywiście, to są tylko sparingi, ale to właśnie one przed sezonem najlepiej pokazują w jakim miejscu jesteśmy. Nie zapeszając, pomimo kilku urazów jako zespół wyglądamy dobrze. Każdego dnia ciężko pracujemy, aby od początku zmagań o punkty być w formie – przekonuje trener Zawada.

SPR Olkusz (PK)