JUNIORKI. „Tym razem to nie był nasz czas”

11:00 03.02.2021

Olkuski turniej 1/16 Finału Mistrzostw Polski Juniorek zakończył się w niedzielę, ale mimo to impreza wciąż żyje. Wspomnień i komentarzy jest pod dostatkiem, bo przy Wiejskiej przez te trzy dni wydarzyło się naprawdę wiele. Dla społeczności SPR-u, która była gospodarzem zmagań w grupie F, nie wszystko potoczyło się zgodnie z planem, jednak to co się wydarzyło już się nie odstanie. W sporcie o kompromisy trudno. Wygrywa ten, kto na boisku okaże się skuteczniejszy, a właśnie o ten choćby jeden raz Młode Lwice okazały się gorsze od rywalek. Po rozmowie z kapitan Oliwią Sołościuk pora na trenera Kamila Zawadę, który na temat niedawnej rywalizacji również ma całkiem sporo przemyśleń.

– Trenerze turniej 1/16 Mistrzostw Polski Juniorek kończycie na trzecim miejscu. Jak smakuje ten wynik? Bardziej jak podium, czy raczej jak niedosyt?

– Zdecydowanie jak niedosyt. Uważam że szansa na awans do kolejnego etapu była spora. Spodziewałem się, że wszystkie mecze będą wyrównane i poza pierwszym spotkaniem, które zupełnie nam nie wyszło właściwie w każdym elemencie, nie odstawaliśmy od reszty stawki. Szkoda meczu z Zagłębiem, gdzie prowadziliśmy przez długie minuty i z perspektywy czasu teraz widać, że gdybyśmy lepiej rozegrali tę końcówkę, z większą wiarą we własne umiejętności, to niedzielne starcie z Koroną zamiast meczem pocieszenia byłoby dla nas meczem o awans.

– Czego w takim razie zabrakło w tych kluczowych momentach pojedynku z Zagłębiem?

– Myślę, że takiego „dobicia” przeciwnika, pójścia za ciosem i wykorzystania tych stuprocentowych okazji. Mówię tutaj o sytuacjach sam na sam oraz rzutach karnych. Łącznie było ich około ośmiu. Wykorzystując choćby połowę cieszylibyśmy się ze zwycięstwa. A tak Zagłębie odrobiło straty, uwierzyło w pomyślne zakończenie, a my tego naporu po prostu nie przetrwaliśmy. Zabrakło nam chłodnych głów i zimnej krwi, pewnie też i trochę doświadczenia w radzeniu sobie w stresowych sytuacjach.

– Zarówno Żory, jak i Lubin miały w swoich składach liderki z prawdziwego zdarzenia, które mocno dały Wam się we znaki. Iga Barska z Pogoni i Katarzyna Czapracka z Zagłębia właściwie w pojedynkę „wygrały” mecze. SPR starał się grać całą drużyną. Może właśnie to były te detale, które okazały się decydujące?

– Zawsze ten lider, czy osoba odpowiedzialna za zdobywanie bramek w tych kluczowych dla meczu momentach jest potrzebna. Oczywiście dobrze byłoby gdyby każda z zawodniczek miała o sobie takie myślenie, ale do tego trzeba mieć odpowiednie predyspozycje i cechy osobowości. W naszym zespole takiej wiodącej piłkarki nie było, może poza Oliwią Sołościuk i Weroniką Gęgotek. Są to jednak nominalne skrzydłowe, więc ich rola na boisku jest nieco inna niż branie odpowiedzialności za rozgrywanie piłek, a tego najbardziej nam zabrakło w tych trudnych dla nas momentach.

– Wspomniał trener o Oliwii i Weronice. Jednak nie tylko One kończą przygodę w zespołach młodzieżowych. Podobny los czeka Adę i Kingę Kasprowicz. Wszystkie są już w takim wieku, że teraz pozostaje im gra w seniorskich zespołach. Jak na początku tej jedynej obecnej dla nich drogi wyglądają wspomniane zawodniczki?

– Oliwia i Weronika utrzymują swój równy, dobry poziom, choć nie był to w ich wykonaniu jakiś wybitny turniej. Potrafią zagrać lepiej i przede wszystkim skuteczniej. Co do Ady i Kingi Kasprowicz, to siostry doskonale wiedzą, że oczekuję od nich znacznie więcej niż pokazały w miniony weekend. Cały czas nad tym pracujemy.

– Jedne z piłkarek opuszczają drużynę, ale drugie coraz mocniej do niej pukają. Dowodem były udane wejścia na parkiet ze strony zawodniczek z młodszych roczników 2004 i 2005. Dziewczyny, co już wspólnie ustaliliśmy, pokazały się z dobrej strony. Duża przyszłość przed Nimi?

– Trudno to ocenić na tę chwilę, ale na pewno mają duży potencjał. Już samo to, że weszły na parkiet w trudnych momentach bez żadnych obaw i kompleksów, niejako ciągnąc grę starszych koleżanek, jest budujące i daje spore nadzieje na przyszłość. Myślę że dla wszystkich zawodniczek z młodszego rocznika będzie to bardzo pomocne doświadczenie przed ich występami w ramach Małopolskiej Ligi Juniorek Młodszych, w której przecież prowadzą i są na najlepszej drodze, aby także zagrać w turniejach Mistrzostw Polski.

– Doświadczenie dla młodzieży to jedno. A czy trener przez ten cały rok pracy i po tym ostatnim turnieju wyciągnie konkretną lekcję?

– W tym aspekcie mam mieszane uczucia, ponieważ na tym turnieju często czułem się bardziej jako selekcjoner, niż jako trener. Wspomniane młodsze zawodniczki z rocznika 2004 i 2005 z racji osobnych treningów widywałem na zajęciach sporadycznie. Starałem się przygotować zespół najlepiej jak potrafiłem, stąd mecze sparingowe przed minionym turniejem. Dziękuję trenerce Patrycji Głąbik za pomoc w scaleniu tej drużyny. Ostatecznie cała praca jaką wykonaliśmy okazała się niewystarczająca. Tak jak na sukces składa się wiele czynników, tak i porażki rzadko są przypadkowe. Tym razem to nie był nasz czas, ale on jeszcze przyjdzie!

SPR Olkusz (PK)