– Oczywiście, że w meczu z Ruchem każdy nasz ewentualnie zdobyty punkt będzie rozpatrywany jako sensacja, ale jak pokazały poprzednie spotkania, nam gra się zdecydowanie lepiej z zespołami, które uchodzą za faworytów tej ligi – zaznacza trener Księżyk.

Trudno się nie zgodzić ze słowami szkoleniowca, bowiem z Żorami Lwice długimi fragmentami walczyły jak równe z równym, a o młodzieńczej sile i fantazji piłkarek SPR-u zdążyła się już także przekonać choćby Sośnica, która wróciła do Gliwic z pustymi rękami. Niemniej zbytnia pewność siebie może okazać się zgubna, tym bardziej, że chorzowianki zagrają przed własną publicznością, co będzie ich dodatkowym atutem.

– W hali MORiS-u nigdy nie jest łatwo. Doskonale wiem, jak ciężki i gorący jest to teren, w końcu miałem okazję jeszcze nie tak dawno pracować w Ruchu – przypomina Marcin Księżyk. Szacunek trenera do klubu z charakterystyczną „eRką” pozostał, ale nie ma mowy o żadnych sentymentach w stronę „Niebieskich”. – Mimo, że poza boiskiem nadal jesteśmy mocno zżyci z ludźmi odpowiadającymi za Ruch, to jednak teraz moje serce bije przede wszystkim dla Olkusza i razem z zawodniczkami zrobimy co w naszej mocy, aby u lidera zagrać najlepiej jak to będzie tylko możliwe – kończy Marcin Księżyk.

Statystycznie chorzowianki dominują nad Srebrnymi Lwicami. Ale tak naprawdę dominują nad całą ligową stawką… Z siedmiu dotychczasowych spotkań podopieczne Jarosława Knopika wygrały wszystkie, grę na zapleczu PGNiG Superligi, raz lepiej, a raz nieco gorzej łącząc z występami w międzynarodowej MOL Lidze, zrzeszającej drużyny z Czech, Słowacji i Polski w postaci zespołu „Niebieskich”. Olkuszanki natomiast w siedmiu próbach trzykrotnie cieszyły się ze zdobycia punktów, a cztery razy musiały uznać wyższość przeciwniczek. Jak będzie tym razem? Czy doświadczenie weźmie górę nad młodzieńczym polotem? Przekonamy się w sobotni wieczór.

SPR Olkusz (PK)