I LIGA. Mecz na trenerskie głosy

12:30 15.02.2021

Bezpośrednio po zakończeniu niedzielnego pojedynku we Wrocławiu, o komentarz do boiskowych wydarzeń poprosiliśmy szkoleniowców obu ekip. Jak nietrudno zgadnąć, trenerzy Kamil Zawada i Daniel Kołkowski po końcowej syrenie znajdowali się w odmiennych nastrojach. Opiekun wrocławskiego zespołu wskazywał na zbyt dużą ilość błędów popełnionych przez Jego podopieczne, natomiast trener Zawada miał dużą satysfakcję z postawy całej Drużyny, której na Dolnym Śląsku o punkty przyszło walczyć bez dwóch wiodących zawodniczek, które z gry wyeliminowały kontuzje.

I LIGA. Mecz na trenerskie głosy
I LIGA. Mecz na trenerskie głosy
I LIGA. Mecz na trenerskie głosy

KAMIL ZAWADA (SPR Olkusz):

– Trenerze wróciliście do gry o punkty w świetnym stylu. Mając w pamięci wydarzenia z końcówki września ubiegłego roku były pewne obawy dotyczącego tego starcia?

– Po długim oczekiwaniu związanym na rozpoczęcie rundy rewanżowej musieliśmy sobie radzić bez dwóch ważnych dla nas zawodniczek, ale mimo to nie miałem większych obaw dotyczących tego pojedynku. Razem z Dziewczynami podeszliśmy do tego meczu jak do każdego innego. Osobiście zdawałem sobie sprawę, że pewne możliwości związane z obsadzeniem poszczególnych pozycji na boisku będę miał ograniczone, ale ufałem Dziewczynom, że ich indywidualne umiejętności są większe niż zespołu z Wrocławia i to rzeczywiście się potwierdziło. Dobrze jest wrócić do zmagań o punkty i jeszcze lepiej jest wrócić w takim stylu.

– Chyba nie tylko ja przed pierwszym gwizdkiem miałem małe deja vu. Ponownie Wrocław i ponowna absencja dwóch zawodniczek. Na szczęście podobieństwa na tym się skończyły. Później wszystko było już zupełnie inne…

– Mieliśmy bardzo podobne problemy do tych przed pierwszym wrześniowym meczem. W składzie zabrakło Pauliny Marszałek i Weroniki Gęgotek. Jedyną różnicą była obecność Wiktorii Sioły, która pomogła nam nie tylko w ataku pozycyjnym, ale i w grze obronnej. Na tym podobieństwa z inauguracyjnym spotkaniem się kończą. Cała reszta była zupełnie inna – począwszy od postawy bramkarek – Dagmara broniła dzisiaj na wysokim procencie skuteczności, a w drugiej połowie przez kwadrans straciliśmy tylko trzy bramki. Uważam, że to był taki moment przełomowy i udokumentowanie, że w niedzielę byliśmy na boisku lepszym zespołem poczynając od bramki, poprzez defensywę, która dobrze funkcjonowała, przez atak pozycyjny i wysoką skuteczność pod bramką przeciwnika. Oczywiście ta wspomniana skuteczność, mogłaby być jeszcze ciut lepsza i wtedy nasze zwycięstwo stałoby się jeszcze bardziej efektowne, ale nie można mieć wszystkiego. Cieszymy się z tego co mamy.

– Straciliście tylko 22 bramki. Tak dobrze w obronie w tym sezonie jeszcze nie zagraliście. Twarda postawa w defensywie okazała się kluczową kwestią?

– Myślę, że to jeden z głównych czynników naszej pewnej wygranej. Postawa w bramce Dagmary i cała nasza obrona, która była dobrze zorganizowana przyczyniły się do straty zaledwie 22 bramek. Nie wykonywaliśmy wielu agresywnych zachowań, raczej mądre ustawianie się Dziewczyn w stosunku do atakujących rywalek było kluczową sprawą. Wyrachowaną grą zmusiliśmy zespół z Wrocławia do wielu błędów, które sami potrafiliśmy później wykorzystać, głównie za sprawą naszego ulubionego szybkiego ataku.

– Obie połowy wygraliście różnicą czterech bramek, co może wskazywać na łatwe zwycięstwo. Zaimponowaliście przede wszystkim w pierwszym kwadransie drugiej odsłony, a przecież do tej pory różnie bywało z powrotami na parkiet po przewie…

– W pierwszej połowie mimo korzystnego dla nas wyniku nie wszystko wyglądało tak jak powinno. Kluczowy okazał się wstęp do drugiej części spotkania. Rzeczywiście, do tej pory mieliśmy sporo problemów z powrotem po przerwie na parkiet. Chcieliśmy tego uniknąć, dużo rozmawialiśmy na ten temat i cieszę się, że wszystko w tym okresie wyglądało tak, jak to sobie założyliśmy. Wiedzieliśmy jak zachowywać się przeciwko wysokiej obronie przeciwnika, wiedzieliśmy jak bronić dostępu do własnej bramki, do tego doszła skuteczna w swoich interwencjach Dagmara Knapik i umiejętność wyprowadzenia zabójczych kontrataków. Pewnie istotna w postawie zespołu była też chęć wzięcia rewanżu za inauguracyjną porażkę, która była dla nas zimnym prysznicem.

– Do tej pory zdobywanie bramek spoczywało głównie na barkach duetu Paula Masiuda – Paulina Marszałek. Tej drugiej we Wrocławiu zabrakło, a Kapitan zespołu dostała w niedzielę niezłego „plastra”. Budująca za to jest chyba postawa dwóch innych piłkarek. Paulina Łuczyk i Magdalena Barczyk – to One dzisiaj najmocniej zaszły za skórę „Akademiczkom”…

– Paula nie miała łatwego życia. Miejscowe zawodniczki skutecznie odcięły Ją od dochodzenia do czystych pozycji rzutowych, ale za to nasza Kapitan miała okazję zanotowania wielu asyst, które pomogły nam zdobyć kilka, jeśli nawet nie kilkanaście istotnych bramek. Dzięki nowej boiskowej rzeczywistości i kluczowym podaniom, w starciu z AZS-em solidnie trafiały Paulina Łuczyk z Madzią Barczyk. Na to rywalki nie były chyba przygotowane. Paulina pokazała już nie pierwszy raz w tym sezonie, że lubi rzucać, mając przy tym duży ciąg na bramkę i jeszcze większy wachlarz zagrań. Madzia ma natomiast potencjał, z którego do tej pory korzystała zbyt rzadko. Przyszedł jednak w końcu taki mecz i być może taki czas, w którym nasza rozgrywająca w pełni „odpali”, czym jeszcze mocniej pomoże całej Drużynie, bo na pewno ma na to spore zadatki.

– Warto także wspomnieć o Oliwii Sołościuk. Filigranowa skrzydłowa dzisiaj trafiła pięciokrotnie, czyli więcej razy niż w dotychczasowych ośmiu spotkaniach. Jej także należy się specjalne wyróżnienie?

– Od początku sezonu powtarzam, że mamy trzy skrzydłowe na podobnym poziomie. Tego zdania nie zmieniam. Każda z Nich ma w sobie coś innego, Dziewczyny różnią się swoimi atutami, ale każda gwarantuje zespołowi wysoką jakość sportową i co ważne, uzupełniają się nawzajem. Jeśli chodzi o występ Oliwii, jak się okazało miałem dobre przeczucie, że to właśnie Ona najlepiej będzie potrafiła odnaleźć się na parkiecie wobec wysokiej obronie przeciwnika. Gra jeden na jeden, szybkość i zwinność – to te cechy, które są pożądane przy takim stylu gry rywala. „Mini” w pełni zdała niedzielny egzamin i wierzę, że ten występ doda Jej jeszcze większej pewności siebie.

– Za Wami pierwsza próba, ale w kolejce już czekają następne. W najbliższą sobotę do Olkusza przyjedzie ChKS Łódź. Biorąc pod uwagę sytuację w tabeli spodziewacie się łatwiejszego spotkania, czy właśnie wręcz przeciwnie, to może być dla Was dużo trudniejszy sprawdzian?

– Zespół z Łodzi dysponuje młodym składem, który jeszcze nie zawsze potrafi udźwignąć sportowo i mentalnie wydarzenia na boiskach I Ligi. W żadnym jednak wypadku nie możemy lekceważyć łodzianek, z którymi przecież w pierwszej rundzie wcale nie grało nam się łatwo. Jasnym punktem ChKS-u jest podstawowa bramkarka, która broni z dużą fantazją i wyczuciem. Dla nas każdy mecz jest ważny i staramy się nie kalkulować. Chcemy aby w parze z wynikiem zawsze szła jakość. Tylko w taki sposób jesteśmy w stanie wciąż się rozwijać. Mamy kilka dni aby jak najlepiej przygotować się do tego spotkania i zrobimy co w naszej mocy, aby różnicę w tabeli dzielącą oba zespoły potwierdzić na parkiecie.

_ _ _

DANIEL KOŁKOWSKI (AZS AWF Handball Wrocław):

– Trenerze, we wrześniu to Wy cieszyliście się ze zwycięstwa w Olkuszu, a teraz u siebie schodzicie z parkietu bez punktów i z bagażem ośmiu goli. Dwa zupełnie różne spotkania w Waszym wykonaniu, choć problemy rywalek bardzo podobne. Co tym razem poszło nie tak?

– Wiedzieliśmy o ponownych problemach kadrowych Olkusza, ale tym razem nie mieliśmy na to recepty. Dużą pracę wykonała nieobecna podczas pierwszego meczu obrotowa Wiktoria Sioła. My natomiast trochę zmieniamy, próbujemy innej obrony. Wciąż się uczymy, bo to młody zespół, który ciągle musi poznawać inne rzeczy. Popełniliśmy mnóstwo prostych, własnych błędów, graliśmy nieskutecznie, co tak doświadczony przeciwnik jak ten z Olkusza potrafił wykorzystać.

– Szczególnie na początku drugiej połowy mieliście ogromne problemy w ataku. To zadecydowało o Waszej porażce?

– Zgadza się, w drugiej połowie mieliśmy ogromne problemy ze zdobyciem bramek. Szczególnie pierwszy kwadrans po przerwie, kiedy trafiliśmy tylko trzy razy przyczynił się do tego, że schodzimy z parkietu pokonani. Nie potrafiliśmy sobie poradzić w chwili, gdy rywalki dobrze odcięły od podań naszą liderkę w ataku. Próbowaliśmy rzutów z nieprzygotowanych pozycji. To nie mogło się dobrze dla nas skończyć.

– Przeżywacie prawdziwą huśtawkę nastrojów. Sezon zaczęliście od pewnej wygranej w Olkuszu i liderowania w tabeli, dzisiaj przegrywacie i Wasza strata do czołówki staje się coraz większa. O co tak naprawdę gracie w tej kampanii?

– Gramy o naukę. Dziewczyny mają się rozwijać, uczyć, wyciągać wnioski i o to głównie nam chodzi. Przed sezonem zakładaliśmy sobie, że chcemy być w pierwszej piątce. Obecnie swój cel realizujemy, a jeśli uda nam się to osiągnąć będziemy usatysfakcjonowani. Wiadomo, że przy tak młodym zespole naszym głównym celem musi być utrzymanie. Oczywiście był moment, kiedy prowadziliśmy w tabeli i wtedy apetyty wszystkim mocno urosły. Rundę skończyliśmy na czwartym miejscu. Z dotychczasowego dorobku jesteśmy zadowoleni i to pomimo tego, że mecz z Olkuszem nam nie wyszedł. Przed nami jeszcze siedem spotkań, z których będziemy chcieli wyciągnąć jak najlepsze lekcje.

SPR Olkusz (PK)